Tytuł: Diva doskonała
Paring: Jonghyun x Key [SHINee]
Status: w toku
Typ: partówka 2/3
Gatunek: smut, angst, POV
Ostrzeżenia: scena seksu
Ilość słów: 2581
A/N: Ostatnio coraz rzadziej piszę. A pomysłów przybywa coraz więcej. Martwi mnie to...
- I co? Zadzwoniłeś?
Shin coraz mocniej ściskała moje ramię. Przez cały ten czas słuchała uważnie, nie próbując mi przerwać. Byłem lekko zaskoczony, ponieważ dziewczyna wszędzie wtrącała swoje dwa grosze. Czyżbym aż tak ją zaciekawił?
- Uspokój się trochę, a wszystko ci opowiem. Chyba nie chcesz, żebym stracił rękę, co?
Dziewczyna uroczo się zarumieniła i puściła moje ramię.
- Co powiesz na herbatę?
Zapytałem i nie czekając na odpowiedź zaciągnąłem ją do kuchni. W czasie, gdy napój się parzył, kontynuowałem opowiadać.
***
Kiedy Bummie opuścił sklep, wszystko poszło mi o wiele prościej. Chociaż moje myśli nadal krążyły wokół blondyna, mogłem się bardziej skupić, więc sesja dobiegła końca jeszcze przed czasem. Fotograf, chociaż nieco zdenerwowany, nie był szczególnie zły, ponieważ naprawiłem swoje wcześniejsze błędy naprawdę udanymi zdjęciami. Kiedy wychodziłem z centrum handlowego, wcisnął mi swoją wizytówkę w portfolio. Uznałem to za dobry znak. Do domu wróciłem taksówką. Ostatnio coraz więcej osób rozpoznaje mnie na ulicy, dlatego uznałem, że podróż tramwajem lub pieszo nie byłaby zbyt mądrym pomysłem. Wszedłem do mieszkania i pierwsze co zrobiłem, to rzuciłem się na łóżko w sypialni. Rozmyślałem o Kibumie i o tym, jak nasza znajomość dalej się potoczy. Ciekawe czy dam radę rozmawiać z nim przez telefon. Tak właściwie... co powinienem powiedzieć? Jedyne co mogłem teraz zrobić, to modlić się o to, by Diva okazał się wygadany.
Obudziłem się około południa. Zaraz...co? Kiedy zdążyłem zasnąć? A z resztą nie ważne. Potrzebowałem dużo silnej woli, żeby wstać z łóżka i pójść do łazienki. Jak każdego dnia rano wziąłem prysznic. W sumie nie wiem dlaczego, ale od jakiegoś czasu była to pierwsza rzecz, jaką robiłem po otworzeniu oczu. W lustro nawet nie patrzyłem... i tak wiem, co bym w nim zobaczył - rozczochranego idiotę z rozmazanym makijażem. Makijaż... była to jedyna rzecz, której nie lubiłem w tym zawodzie. Moje ciało instynktownie przeszedł dreszcz, chociaż nie miało to nic wspólnego z chłodną wodą, spływającą po moim ciele. Kiedy stwierdziłem, że godzina pod prysznicem w zupełności wystarczy, owinąłem biodra ręcznikiem i wyszedłem z łazienki. Salon wypełniły ciepłe promienie popołudniowego słońca. Pomyśleć, że tyle ludzi uważało ściany ze szkła za głupotę! Tymczasem ten widok jest naprawdę nieziemski. Chwyciłem za kubek z wczorajszą kawą i wziąłem łyka, upajając się widokiem wieżowców na tle błękitnego nieba. Pogoda była dzisiaj wyjątkowo piękna. Zdjąłem ręcznik z bioder i przeszedłem nago do sypialni, przeczesując palcami jeszcze wilgotne włosy. Założyłem bokserki, po czym otworzyłem szafę i... i zacząłem się zastanawiać. Co powinienem ubrać? Czy mój styl w ogóle spodoba się Divie? Z jakiegoś powodu chciałem mu się podobać. Chyba rzeczywiście mnie zadurzył. W końcu zdecydowałem się na białą koszulkę z jakimś nadrukiem, czarne rurki i jeansówkę. Bransoletka z brązowej skóry i czerwone trampki dopełniły mój dzisiejszy strój. Przejrzałem się w lustrze kilka razy i stwierdziłem, że nie wyglądam tak źle. Włosów nie czesałem - miały to do siebie, że układały się same. Zadowolony z siebie wziąłem komórkę i wybrałem jego numer. Jeden sygnał - czekam spokojnie. Drugi sygnał - przygryzam wargi. Trzeci sygnał - zaczynam się denerwować, zamykam oczy. Czwarty sygnał...
- Halooo...?
Głos w słuchawce można było porównać do niedźwiedzia, którego obudziło się w połowie zimowego snu.
- Pamiętasz mnie? Mówiłem, że będę dzwonił.
Po drugiej stronie dało się usłyszeć poruszenie.
- A co? Chcesz się spotkać?
Zapytał, wysilając się na spokojny ton.
- Tam gdzie wczoraj, za godzinę.
- Godzinę?! No... no dobra.
Ledwo udało mi się powstrzymać śmiech. Widocznie godzina na wyszykowanie się to za mało dla Divy. Jednak chyba mu zależało, bo nie zamierzał się kłócić. Może Kibum bał się, że zmienię zdanie?
- Będę czekać, księżniczko.
Rozłączyłem się, nie dając mu czasu, by zareagował na nowe przezwisko. Zadowolony z siebie dopiłem zimną kawę i zjadłem coś na szybko. Z domu wyszedłem pół godziny przed czasem, a na miejscu byłem punktualnie. Nigdzie nie widziałem Kibuma, jednak nie przejmowałem się zbytnio. Na pewno przyjdzie. Znalazłem sklep, w którym się poznaliśmy i wtedy go zobaczyłem. Przez swój strój, był dostrzegalny już z daleka. Jedyne co mnie zaskoczyło, to mały brązowy pudelek w ubranku, którego trzymał w torbie. Pozwolono mu wejść do galerii z psem?
- Hej.
Uśmiechnął się do mnie.
- Miniaturka?
Zapytałem, wskazując na zwierzaka. Twarz Kibuma rozpromieniła się.
- Comme Des, małe szczęście tatusia. Śliczny jest, prawda?
- Tak śliczny jak tatuś.
Kibum był wyraźnie podekscytowany rozmową o swoim piesku. Nie czekając ani chwili dłużej zaciągnąłem go na kawę. Kiedy usiedliśmy do stolika, chłopak wyjął pudelka z torby i postawił na podłodze. W międzyczasie kelnerka przyszła, żeby złożyć zamówienie. Dla siebie wziąłem zwykłe espresso, a blondyn... cóż, zamówił taką wyszukaną kawę, że nawet nie zapamiętałem jej nazwy. Widocznie chłopak się zna. Muszę przyznać, że aż mi się głupio zrobiło. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim, a tak się bałem, że nie znajdziemy wspólnego języka! Bummie okazał się bardzo wygadany, a kiedy mówił o czymś co go nad wyraz interesowało, jego oczy tryskały energią. Popijałem swoją kawę, ciesząc się jego towarzystwem. Z jakiegoś powodu bardzo chciałem utrzymać z nim kontakt. Pragnąłem, by ta znajomość trwała i trwała w nieskończoność. Im dłużej z nim przebywałem, zacząłem rozumieć swoją dziwną fascynację. Cóż, naprawdę się zakochałem. Chciałem, żeby blondyn należał tylko do mnie, chciałem, by tylko na mnie patrzył tym swoim wzrokiem, chciałem go całować i szeptać słodkie słówka na ucho, chciałem się budzić koło niego każdego ranka... Chciałem mu o tym powiedzieć. Ale jak?
Nawet nie zauważyłem kiedy kawa nam się skończyła. Czas z Kibumem mijał mi tak szybko! Chłopak wstał od stołu, oświadczając, że musi już wracać do domu. Co? Nie! Nie teraz! Bummie, nie zostawiaj mnie! Nie w tej chwili... Tak bardzo chcę cię przytulić, dlaczego tego nie widzisz?!
- Dzięki za kawę, to na razie.
Pomachał mi z uśmiechem i wsadził z powrotem pieska do torby. A ja? Spanikowałem. Spanikowałem na myśl, że on teraz tak po prostu odwróci się i odejdzie. A co jeśli nie spotkamy się już więcej? Może jednak nie zainteresowałem Divy na tyle, na ile powinienem? Nie chciałem zostawać sam. I ten strach obudził we mnie jakąś dziwną odwagę. Niedorzeczne, prawda? Strach budzi odwagę. Ale mniejsza o szczegóły - ten strach spowodował, że nie zastanawiając się ani chwili nad tym co robię, chwyciłem blondyna za nadgarstek, przyciągnąłem do siebie i głęboko pocałowałem. Nie myślałem w tej chwili o niczym. Ani o tym, że znajdujemy się w galerii, gdzie jest pełno ludzi, ani o tym, że Kibumowi może się to nie spodobać. Po prostu zrobiłem to, na co miałem ochotę. Chociaż raz podjąłem jakąś decyzję samodzielnie. Chłopak nie odepchnął mnie, ale też nie zrobił żadnego ruchu ze swojej strony. Tak jakby go sparaliżowało. Przez to mój zdrowy rozsądek powrócił na właściwe miejsce, a ja odsunąłem się od niego, ciężko dysząc.
- Kibum.. ja.. ja prze-
Nie udało mi się dokończyć. Usta Divy skutecznie odebrały mi zdolność mowy. Cholernie szczęśliwy przymknąłem oczy, delektując się smakiem jego pocałunku. Miał takie miękkie usta... Po moich policzkach popłynęły łzy, a on uśmiechnął się pod nosem i starł je swoim rękawem.
- No i czego się mażesz?
- Ja... nie sądziłem, że ty... - mój język widocznie nie odzyskał jeszcze posłuszeństwa po tym co się stało.
- Że co? Że wolę facetów?
Zatkało mnie. Może nie do końca to chciałem powiedzieć. Na usta Kibuma wkradł się uśmieszek, którego nie potrafiłem zidentyfikować. Chłopak pochylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha:
- Mówiłem, że muszę już wracać. A może pójdziesz ze mną?
W tym momencie wyraźnie poczułem jak moje serce przyspiesza. Zaprasza mnie... do siebie? Nie dość, że mój pocałunek go nie zraził, to jeszcze chce, żebym mu towarzyszył. W tej chwili zrozumiałem co to znaczy umierać ze szczęścia. Zgodziłem się niemalże od razu. Kiedy wsiadaliśmy do taksówki, zacząłem się zastanawiać co mogło być powodem tego nagłego zaproszenia. Czyżby Kibum chciał...
- Już jesteśmy.
Oświadczył blondyn, wręczając kierowcy pieniądze. Wysiadłem pierwszy, otwierając drzwi przed Divą.
- Który dom?
Zapytałem, wpatrując się w rząd domków, ustawionych w równych od siebie odstępach.
- Ten ostatni po lewej. Co prawda nie podoba mi się ani okolica, ani sam dom, ale dostałem go w spadku po babci i jakoś nie mogę się stąd wyprowadzić.
Uśmiechnąłem się pod nosem. A więc nawet taka osoba jak on potrafi związać się silniej z rodziną? Było to na swój sposób urocze. Kibum otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Zdjąłem buty w korytarzu, przechodząc za blondynem do salonu. Mimo, że dom dostał w spadku, widać było, że nie widział przeciwwskazań, żeby urządzić go po swojemu. Pomieszczenie było wypełnione wszelkim rodzajem dodatków - od ozdobnych wazonów, po zapachowe świeczki. Wystrój, chociaż dość bogaty, był jednak dobrze przemyślany. Wszystko tworzyło wspólnie bardzo ciekawy efekt. "Styl podobny do tego, w jakim Diva się ubiera." - przeszło mi przez myśl. Chłopak pewnie wieczorem siedzi godzinami i wymyśla stroje na następny dzień. Dzięki temu nie sposób pomylić go z kimkolwiek innym.
- Co tak stoisz, siadaj!
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Kibuma, który klepał miejsce obok siebie na kanapie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że przez cały ten czas stałem w progu jak ostatni idiota.
- Chcesz coś do picia?
Zapytał, kiedy siadałem obok niego.
- Nie, dziękuję. Ciągle trzyma mnie ta kawa.
Bummie roześmiał się.
- Dlaczego mnie zaprosiłeś?
Zapytałem. Tak szczerze siedziało to we mnie już od jakiegoś czasu, postanowiłem więc, że nie zaszkodzi, jeśli po prostu zapytam.
- Dlaczego? Cóż... powiedzmy, że chciałem coś sprawdzić.
Na usta Divy znowu wstąpił ten uśmieszek, którego nie udało mi się jeszcze rozgryźć.
- Sprawdzić? Ale co?
Kompletnie nic nie rozumiałem. O co mogło mu chodzić? Co Diva chciałaby sprawdzać, zapraszając modela do swojego domu?
- To.
Powiedział i zatkał moje usta pocałunkiem. Mruknąłem zaskoczony, ale nie protestowałem - jakbym śmiał! - odwzajemniłem pocałunek, nawet nie zauważając kiedy Bummie wdrapał się na moje kolana. Co on kombinował? Bezwstydnie kradł mi powietrze, a ja nie pozostawałem mu dłużny. Poczułem jego język w swoich ustach. Sapnąłem, pozwalając mu na to. Nagle Diva się odsunął, dysząc ciężko. Jego oczy błyszczały tajemniczo, a do mnie wreszcie dotarło, dlaczego mnie tu zaciągnął.
- Już wiesz, prawda?
Zapytał, zupełnie tak jakby potrafił czytać w moich myślach.
- Tak.
- I zgadasz się z tym?
- Tak.
Nie wiedziałem co mówię. Byłem w transie. Kompletnie zauroczony i omamiony przez pewną blond osóbkę. Gdyby ten tylko chciał, mógłby mnie owinąć wokół palca, a mi by to nie przeszkadzało. Zrobię wszystko, żeby Diva była zadowolona. Kibum uśmiechnął się zwycięsko, a jego dłonie wylądowały pod moją koszulką. A ja? Leżałem jak ostatni idiota, gapiąc się na niego! Czułem się oczarowany pięknem tej księżniczki. Jego śliczna twarz, jego kości policzkowe, jego cera... Był jak porcelanowa lalka. Chciwie pożerałem każdy szczegół na jego buzi. I kiedy się tak przyglądałem, zauważyłem coś dziwnego. Kibum miał jakąś kropkę na policzku. Wyciągnąłem dłoń, aby ją zetrzeć, ale... nie udało mi się. Czyżby Diva miał... piegi? Ideał. To nie facet, to ideał. Jednak nie dane mi było dłużej zastanawiać się czemu chłopak ukrywa takie piękno pod warstwą makijażu. Właśnie w tej chwili blondyn pozbawił mnie koszuli. Nie, żeby mnie to zawstydziło - porządnie wypracowane mięśnie na siłowni nie są powodem do wstydu. Bummie pożerał wzrokiem każdy fragment mojej klatki piersiowej. Nie minęło dużo czasu, a sam wzrok mu już nie wystarczał. Szczupłe palce z zapamiętaniem śledziły mięśnie pod moją skórą, powodując przyjemne dreszcze. Fascynacja w jego oczach była taka niesamowita. "Moja księżniczka" - myślałem. I nie myliłem się, Kibum tej nocy będzie należał do mnie. Nie zamierzałem tracić dłużej czas na bezczynne leżenie. Chwila, w której zdałem sobie sprawę z tego, że ja również pragnę jego ciała przyszła tak szybko... Bez zastanowienia chwyciłem chłopaka za oba nadgarstki i obróciłem tak, że teraz ja byłem na górze. Naparłem na Divę, zmuszając go do tego, by się położył.
- No, nareszcie zachowujesz się jak facet.
Bummie uśmiechnął się nieco złośliwie, na co ja w odpowiedzi pozbawiłem go koszulki. Pokażę mu kto powinien dominować. I zadowolę moją księżniczkę. Nie racząc Kibuma odpowiedzią, składałem drobne pocałunki wzdłuż jego szyi. Och, gdyby tylko nie miał makijażu, obdarowałbym pocałunkiem każdego piega na tej ślicznej buźce! Zjechałem odrobinę niżej, na obojczyk, wywołując przyjemne sapnięcia ze strony blondyna. Sunąłem językiem w dół po jego ciele, zostawiając mokry ślad. Nie myślałem co robię, po prostu działałem instynktownie. Zacząłem drażnić jego sutki, od czasu do czasu je przygryzając. Sprawiało to, że Bummie powoli zaczął się podniecać. Nie musiałem tego czuć - chłopak miał to doskonale wymalowane na twarzy. Taka reakcja w pełni mnie zadowoliła, zwłaszcza, że powoli zacząłem odczuwać to samo. Nie czekałem dłużej, chciałem jak najszybciej uczynić go swoim. Bez żadnych skrupułów zdjąłem z niego spodnie wraz z bielizną. Bummie tymczasem nie wykazał żadnej oznaki zawstydzenia ze swojej strony. Zupełnie jakby czekał na ten ruch już od jakiegoś czasu. Zjeżdżałem z językiem coraz niżej i niżej, pieszcząc delikatną skórę na jego brzuchu. W końcu dotarłem w docelowe miejsce. Patrząc Divie w oczy, wziąłem jego męskość do ust. Poruszałem leniwie głową, wsłuchując się w jęki młodszego, narastające z każdym ruchem mojego języka. Chciałem doprowadzić go do szaleństwa. Chciałem, żeby płonął z pożądania i chyba mi się to udawało. Bummie wyginął się na wszystkie strony, jęcząc w ekstazie. Im dłużej go słuchałem, tym bardziej czułem jak powoli brakuje mi miejsca w spodniach. To wszystko działo się tak szybko - pomyśleć, że poznaliśmy się zaledwie wczoraj. Jednak nie przeszkadzało mi to, po prostu zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia.
- Zaraz, nie tak szybko!
Krzyknął Bummie, dziwnie podniesionym głosem. Chwila nieuwagi wystarczyła, żeby chłopak wyślizgnął się z moich objęć i znalazł na górze. Cóż, jest sprytniejszy niż myślałem. Diva zdjął moje spodnie, oceniając wzrokiem mój stan.
- No ładnie...
Cholerny perwers, po co mówi takie rzeczy, skoro sam jest w nie lepszym stanie!? Nie gubiąc tego dziwnego uśmieszku, blondyn trącił palcem mój "mały" problem. Jęknąłem przeciągle, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak głośno to zrobiłem. Kibum zachichotał, pozbawiając mnie bielizny.
- Mogę ci pomóc, panie Dinozaurze?
Zapytał. Jego głos brzmiał tak śmiesznie! Był co najmniej o dwa tony za wysoki. Jednak to nie na tym chciałem się teraz skupić.
- J-jasne...
Wysapałem ostatkiem sił, ponieważ podniecenie nieco ograniczyło mi zdolność mówienia. On piszczy, ja sapie - i wszystko jasne. Bummie wdrapał się na mnie i nie informując zbytnio o swoich zamiarach zaczął powoli nabijać się na moją męskość.
- Cz-czekaj!
Co on najlepszego robił?! Przecież w taki sposób będzie go bolało! A co z przygotowaniem? Nie, żebym się znał, ale skoro kobiety go potrzebują, to z mężczyznami pewnie jest podobnie. Ale Bummie nie słuchał. Przygryzał wargę z bólu, stopniowo wchodząc coraz głębiej. Ja również straciłem wszelkie powody do stawiania oporu - w jednej chwili zalała mnie taka fala przyjemności, że zwyczajnie nie byłem w stanie się sprzeciwiać. Mięśnie Kibuma wyraźnie drżały, kiedy z każdym jękiem schodził coraz niżej. Postanowiłem go tak dłużej nie męczyć i docisnąłem go do siebie, wchodząc do końca. Chłopak krzyknął tak głośno, że aż obudził psa, śpiącego w swoim koszyku.
- W porządku?
Wysapałem, wysilając się na parę słów. Z jakiegoś powodu uznałem, że powinienem coś powiedzieć - w końcu się o niego martwiłem. Bummie pokiwał głową. Taka odpowiedź mi wystarczyła. Kiedy blondyn się przyzwyczaił, zaczął się poruszać. Byłem głupcem, sądząc że wcześniej było mi dobrze - dopiero teraz odczuwałem prawdziwą przyjemność! Fale gorąca zalewały nasze ciała z każdą chwilą, kiedy Kibum przyspieszał. Położyłem dłonie na jego biodrach, dociskając jego ciało do swojego. Nigdy wcześniej nie czułem takiej przyjemności. Doznania wypalały każdą komórkę w moim ciele, a ja i tak chciałem więcej. Był mój. Tylko mój. Nie ważne czy robił to już wcześniej z kimś innym, i tak należał wyłącznie do mnie. Obaj poruszaliśmy się w szaleńczym tempie, pragnąc dać sobie jak najwięcej przyjemności. W końcu ciężar podniecenia okazał się nie do zniesienia. Za którymś razem musiałem trafić prosto w prostatę Bummiego, ponieważ chłopak doszedł z krzykiem. Orgazm wstrząsnął moim ciałem zaraz po nim. Opadliśmy na kanapę, próbując unormować oddechy.
- I co? Jak ci się podoba mój dom?
Zapytał blondyn, kiedy odzyskał zdolność normalnego mówienia. Zaśmiałem się cicho i złożyłem pocałunek na jego nosie.
- Bardzo.
Boże... żebyś Ty wiedziała ile ja na to czekałam *w*
OdpowiedzUsuńAle bardzo warto było, jeeez... To było mega!
I ten charakterek Bummiego całkowicie mi do niego pasuje. <3
Normalnie leże i kwiczę ze szczęścia, że to dodałaś. A po przeczytaniu to już mogę stwierdzić, że mogę umrzeć :v PIĘKNE, PIĘKNE I JESZCZE RAZ PIĘKNE... ~ weny kochana *^*
Wiem ile czekałaś... Ociągałam się strasznie z pisaniem tego rozdziału. ;; Jednak mimo tego jestem w miarę zadowolona. Bardzo Ci dziękuję za tak motywujące słówka! (●´ω`●) Starałam się oddać cały charakterek Bummiego. A nie było to łatwe. ;;
UsuńŚwietny rozdział :D Naprawdę oddałaś cały charakter Bummiego i to jest boskie^^
OdpowiedzUsuńJuż dawno tak dobrze mi się nie czytało :D
Weny kochana *.*
Dziękuję bardzo za kolejne motywujące słówka! <3
UsuńZ weną u mnie różnie, ale mam już napisany wstęp do zakończenia, więc nie jest aż tak źle. Hihi ^^'
hahaah bardzo mnie to rozbawiło bo cały ff jest historią, którą Jonghyun opowiada swojej dziewczynie prawda? Nie ma to jak opowiadać dziewczynie jak to kiedyś uprawiało się seks z facetem xD
OdpowiedzUsuńale ogólnie rozdział mega *o*
Tak, dokładnie XD
UsuńBo Dinozaury są wredne, chociaż tego po nich nie widać.