Layout by

20140508

♔ Diva doskonała ♔

Tytuł: Diva doskonała
Paring: Jonghyun x Key [SHINee]
Status: w toku
Typ: partówka 1/3
Gatunek: smut / angst / POV
Ostrzeżenia: na razie brak
Ilość słów: 1465
A/N: Na początku miał to być one-shot, ale okazało się, że opowiadanie wyszło za długie. Myślę, że skończy się na dwóch lub trzech częściach.


Siedziałem w kuchni już od godziny, bezowocnie męcząc tosta z serem. Kibum pewnie zaraz by się oburzył - przy każdej napotkanej okazji powtarzał, że takie rzeczy są niezdrowe. Na samą myśl uśmiechnąłem się smutno. Moje śniadanie przerwała nagle moja dziewczyna - Shin Se Kyung.
- Jak Ci się spało, kochanie?
Azjatka uśmiechnęła się delikatnie, kiedy wchodziła do kuchni. Jednak szybko posmutniała, widząc w jakim jestem stanie.
- Lepiej niż wczoraj.
Odpowiedziałem, przeżuwając powoli zimnego tosta z serem.
- Powiedz mi... kiedy wreszcie będziemy mogli mieć wspólną sypialnie? Nie możesz wiecznie gnieść się na wersalce.
Westchnąłem cicho.
- Ja... przepraszam... To nadal jest trochę za szybko.
Kobieta zmarszczyła lekko nos, na co ja wysiliłem się na uśmiech. Zawsze tak robiła, kiedy się o mnie martwiła. To było takie urocze.
- Ciągle o nim myślisz, prawda?
Nie odpowiedziałem. Shin miała rację i doskonale o tym wiedziała.
- Powiedz mi... jak właściwie się poznaliście? Jak to wszystko się skończyło?
- Na pewno chcesz o tym słuchać?
Skrzywiłem się lekko. Dziewczyna w odpowiedzi wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na kanapę w salonie.
- No więc dobrze... wszystko zaczęło się w galerii handlowej.
***
Tego dnia był pierwszy dzień w mojej nowej pracy. Od jakiegoś czasu zajmowałem się występowaniem w reklamach, jednak ostatnio dostałem dużo lepszą ofertę. Mimo młodego wieku i dość niskiego wzrostu zostałem poproszony o udział w sesji fotograficznej jakiegoś projektanta. To było tak dawno... nie pamiętam nawet twarzy tego mężczyzny, co dopiero nazwiska. Nie wiedziałem dlaczego mnie przyjęli. Miałem ledwo siedemnaście lat i, jak to by moja mama powiedziała, mleko pod nosem. Ale któż to wie... może docenili moje umiejętności? Albo po prostu potrzebowali kogoś w młodym wieku. Sesja odbywała się w galerii handlowej. Fotograf stwierdził, że najlepsze zdjęcia wychodzą w naturalnych sytuacjach. Przybyłem punktualnie na miejsce. Fotograf od razu mnie zaczepił, ledwo zdążyłem wejść do galerii.
- Jonghyun, jesteś wreszcie! Więc możemy od razu wziąć się do pracy. Jedyne co musisz robić, to chodzić po sklepach i przeglądać ubrania. Chcemy, żeby wszystko wyglądało naturalnie. Zrozumiałeś?
- Tak hyung, ale ja... czy mogę o coś zapytać?
- Oczywiście, o co tylko chcesz.
- Zastanawia mnie czemu akurat ja. W końcu nie przyszedłem na żaden casting ani nic z tych rzeczy.
- To jest Twój casting.
Powiedział, pokazując mi telefon. Na ekranie leciała ostatnio zagrana przeze mnie reklama. Lekko uśmiechnąłem się do siebie: no tak, nic prostszego. Skinąłem głową na znak, że zrozumiałem i poszedłem w stronę przebieralni.  Było tam dosyć ciemno jak na takie miejsce. Musiałem błądzić w półmroku jak ostatni idiota z wysuniętymi przed siebie dłońmi , żeby w nic przypadkiem nie walnąć. 
Ledwo zdążyłem wejść do pomieszczenia, a drogę zagrodził mi wysoki, blond-włosy chłopak. No tak... to było w sumie do przewidzenia. Zainteresowany przyjrzałem mu się dokładnie i wtedy się zauważyłem ślady po różowej farbie na jego grzywce - interesujący gust, nie powiem. Chłopak był zbyt zajęty, by patrzeć dokąd idzie - niósł kilka toreb w jednej ręce, a w drugiej pisał coś na telefonie. I takim to sposobem zderzyliśmy się: on zapatrzony w ekran telefonu, a ja w niego. Blondasek nawet na mnie nie spojrzał, bąknął tylko pod nosem coś o ludziach łażących jak święte krowy i wyminął mnie. Kiedy odchodził, zaśmiałem się cicho pod nosem. Z jakiegoś powodu ten wścibski chłopak wydał mi się uroczy. Ale dosyć myślenia, czas pracować! Wszedłem do przymierzalni, próbując skupić się na czymś innym. Trudno mi to jednak przychodziło, ponieważ wszystkie moje myśli kierowały się w stronę blond-włosego fashionisty. Wcześniej przygotowane dla mnie ubrania wisiały w pierwszej kabinie na wieszaku. Szybko je oceniłem, po czym zacząłem się ubierać. Kilka poprawek, lekki makijaż u stylistki i już byłem gotowy, by podbić tutejsze sklepy. Idąc w stronę ekipy fotograficznej, jakiś przedmiot rzucił mi się w oczy. A mianowicie: różowa apaszka, leżąca na ziemi. Podniosłem ją i... w sumie nie wiem dlaczego, ale powąchałem. Pachniała słodkimi perfumami, ale co dziwne, były one niewątpliwie męskie. Jej właściciel musiał mieć widocznie ekscentryczne upodobania. Zaraz zaraz... Przed chwilą miałem do czynienia z kimś, kto idealnie pasowałby na właściciela apaszki. Czyżby to ten chłopak ją zgubił, wychodząc z przymierzalni? Kierując się tą myślą, zarzuciłem ją na szyję i podszedłem do fotografa.
- A co to ma być?
Nie planowany element stroju od razu rzucił się w jego oczy. Kurde, a już myślałem, że nie zauważy!
- Pamiątka rodzinna. Jest dosyć ważna.
Skłamałem, licząc, że mężczyzna przymknie na to oko. Ten tylko westchnął i zaczął tłumaczyć mi co mam robić. Miałem po prostu wejść do pierwszego lepszego sklepu i zapomnieć o aparacie. Takie było moje zadanie na dziś. Uśmiechnąłem się pod nosem - łatwiejsza praca nie mogła mi się trafić! Z tą myślą w głowie skierowałem się do sklepu, który jako pierwszy rzucił mi się w oczy. Przeglądałem ubrania, ignorując błysk fleszy, zupełnie jakby mnie nie dotyczył. Zgodnie z poleceniem, zupełnie zapomniałem o obiektywie. I wtedy go zobaczyłem. Był taki piękny, kiedy z zafascynowaniem przeglądał ubrania na wieszakach. Rety... chyba powoli zadurzałem się w chłopaku! Jednak nie przeszkadzało mi to ani trochę.
- Jonghyun! Skup się!
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos fotografa. Okazało się, że gapiłem się bezmyślnie już od kilku minut.
- Przepraszam.
Bąknąłem i wróciłem do swojego zadania. Tymczasem krzyk fotografa odwrócił uwagę blondaska od ubrań, pozwalając mu skupić się na mnie. Uśmiechnąłem się na tyle delikatnie, by nie zepsuć ujęcia. To było takie zabawne! Dostrzegł mnie dopiero w towarzystwie ekipy i aparatu. Tymczasem dosłownie kilka minut temu w przebieralni, byłem dla niego obojętną Świętą Krową. Na swój sposób było to urocze. Płytkie, ale urocze.
- Robimy przerwę. Nasz model buja dziś w obłokach.
Usłyszałem podirytowany głos fotografa. Cholera, zaraz schrzanię całą pracę! Uśmiechnąłem się przepraszająco, przeczesując włosy palcami. Cała ekipa wyszła, a ja zostałem sam z blondaskiem, który nagle znalazł się dziwnie blisko mnie.
- Gdzie ja Cię już widziałem...
Powiedział jakby do siebie, zawieszając wzrok na odpiętych guzikach mojej koszuli. Nie umknęło to mojej uwadze. No proszę proszę, czyżby blondasek gustował w mężczyznach?
- Może w przymierzalni kilka minut temu?
Zaśmialiśmy się jednocześnie. Wrogość chłopaka, która towarzyszyła mu podczas naszego zderzenia, uleciała w jednej chwili. Zupełnie jakby nigdy nie istniała.
- Nie nie... w jakiejś reklamie. Jeśli się nie mylę, to był chyba jakiś krem nawilżający...
- Całkiem możliwe. Jonghyun jestem.
Przedstawiłem się, ledwo powstrzymując chichot. Z jakiegoś powodu ta rozmowa mnie śmieszyła. On wyglądał tak uroczo, kiedy patrzył na mnie w ten sposób!
- Hmm... to imię jest za długie. Jjong brzmi o wiele lepiej.
Stwierdził jak gdyby nigdy nic. Chłopaczek widocznie lubił układać wszystko po swojemu. Sprzeciw w tej sytuacji był wręcz niewskazany.
- Więc niech będzie Jjong. A Ty jesteś...?
- Kibum.
Rzucił krótko, jakby ujawnianie swoich danych osobowych niekoniecznie sprawiało mu przyjemność. Zamyśliłem się przez chwilę, próbując jakoś zdrobnić jego imię. Skoro on, to ja też, a co!

- Hmm... co powiesz na Bummie?
Brew blondaska nieznacznie drgnęła, za to jej właściciel wyraźnie okazał swoją frustrację. Czyżbym powiedział coś nie tak?
- Przecież to wcale nie jest krócej!
- Też racja...
Odetchnąłem z ulgą - a więc tylko o to chodziło. Wymyślenie ksywki okazało się trudniejsze niż przypuszczałem. Jedno było pewne, Kibumowi poszło o wiele lepiej. 
Chłopak zdążył się już znudzić czekaniem, więc zaczął w spokoju przeglądać ubrania na wieszakach. "Niczym jakaś gwiazda" - przeszło mi przez myśl. Właśnie! To jest to!
- A więc może Diva?
- Hmm...no może być.
Kibum cmoknął znudzony, ostatecznie się zgadzając. Sprawiał wrażenie, jakby zrobił to dla świętego spokoju, ale ja wiedziałem, że było inaczej. Ksywka przypadła chłopakowi do gustu, widać to było po jego oczach. Za to ja byłem bardzo zadowolony z siebie. To wprost idealne przezwisko dla kogoś, kto aż tak zwraca uwagę na swój wygląd. Tak więc nowo nazwany Diva zostawił ubrania w spokoju, grzebiąc coś w telefonie. Ale zaraz... coś mi się tu nie zgadzało.
- Hej, co robisz z moim telefonem?
Odruchowo zmacałem się po kieszeniach kurtki. Tak jak myślałem - komórka, którą trzymał Kibum nie należała do niego, tylko do mnie. Kiedy udało mu się ją wyjąć? I jak to się stało, że tego nie zauważyłem. Cóż, muszę przyznać, że te zgrabne paluszki całkiem sporo potrafią.
- Jak to co? Spisuję twój numer.
Odpowiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i wyciągnął swoją komórkę.
- Nie wiedziałem, że chcesz mieć do czynienia z taką Świętą Krową jak ja.
Uśmiechnąłem się złośliwie, oczekując jego reakcji. Blondasek lekko się speszył, próbując ukryć swoje zakłopotanie. W tym momencie dziękował Bogu, że ma nałożony puder na twarzy, inaczej wszyscy dostrzegliby jego rumieniec.
- Z krowami się nie zadaję. Ale ty awansowałeś nieco wyżej. Wiesz... ewolucja i te sprawy.
Nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem. Ewolucja? Co on wygadywał! Musiało mu się zrobić naprawdę głupio, kiedy wspomniałem o sytuacji w przymierzalni. Kibum miał cichą nadzieję, że zapomnę o tamtej sprawie, ale nic z tego! Jestem wredny. ^ ^
- A więc na kogo tym razem ewoluowałem, co?
Zapytałem, próbując powstrzymać śmiech, jednak szło mi nieco opornie.
- Z tym śmiechem? Mógłbyś być przynajmniej Dinozaurem.
Odgryzł się chłodno i oddał mi komórkę. Dinozaur, co? Czyżby nowa ksywka? Niech mu będzie - z drugiej strony lepszy Dinozaur niż Święta Krowa.
- To co, zdzwonimy się, tak?
Kiedy tylko sens mojego pytania dotarł do Kibuma, jego twarz natychmiast złagodniała. Można powiedzieć, że Diva się "odfochała".
- Jasne. Zadzwonię jutro. A tymczasem... może go jakoś udobruchasz, co?
Chłopak skinął głową w stronę mocno podirytowanego fotografa i wyszedł, klepiąc mnie lekko w pośladki. Zaraz... co to niby miało znaczyć?!


5 komentarzy:

  1. Anonimowy5/08/2014

    nie doczekam sie nastepnej czesci !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno liczę na Ciebie, że 2 część dodasz szybciej.... boo po prostu nie wytrzymam. Zwłaszcza, że jest tam moja Diva >.<
    weny, weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To było genialne! Już się w tym zakochałam. Mam nadzieję, że następna część wyjdzie jak najszybciej. *^* Ten Kibum... Haha, nie no cudo. <3 Także ten, otrzymujesz ode mnie nominacje, tak jakby. ^^" Wolna Twoja wola co z tym zrobisz, a ja uznałam, że trzeba Cię zareklamować. :3 ---> http://expectationxshineeyaoi.blogspot.com/2014/05/nominacja-bloga-do-liebster-award-ii.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, miło jest słyszeć takie słowa! : 3 Następną część postaram się dodać jak najszybciej, mam nadzieję, że wena mi w tym pomoże.
      I dziękuję Ci serdecznie za nominację! <3

      Usuń
  4. Hahahah taka urocza Diva i taki mały flirt z modelem podczas sesji idę czytać dalej :3
    eh.. znowu się wkręciłam. ;p

    OdpowiedzUsuń

감사합니다 ♡